Hello Sweet World!😎
Plan na najnowszy post był zupełnie inny, ale oszalałem na punkcie wolnogotowanego chilli con carne, które przyrządził sam Jamie Olivier (KLIK). Jak tylko zobaczyłem przepis, wiedziałem, że muszę je spróbować. Efekt powala na kolana! Dość powiedzieć, że przez cały poprzedni tydzień 2 z 3 moich dziennych posiłków to było właśnie wspomniane chilli con carne – z dodatkiem sporej ilości bezglutenowych (samurajskich 😉) zbóż.
Co jest takiego specjalnego w przepisie Jamie’ego? Mięso mielone zastępuje dużym soczystym i kruchym kawałkiem mięsa, które w wyniku długiego gotowania rozpada się na delikatne, ale rozpływające się w ustach kawałeczki. Przyznam uczciwie, nie wiem czy taka konsystencja nie odpowiada mi nawet bardziej niż wersja tradycyjna… Chociaż moja ukochana wersja czekoladowa (KLIK) też jest niczego sobie 😜 Bez dwóch zdań, chilli con carne to jedna z moim ulubionych potraw.
Nie było więc innej możliwości, by wersja przepisu, dostosowana do gotowania w slow-cookerze, nie pojawiła się na blogu.
Panie i Panowie, przed Państwem chilli con carne Jamie’go Oliviera 😉
- bardzo duży kawałek wołowiny, z średnim przerostem tłuszczowym (u mnie 3 kawałki rozbratela, ok. 1,5kg)
- 2 łyżki wędzonej papryki
- 2 łyżki oregano
- łyżka kuminu
- szczypta soli i czarnego pieprzu
- 3 limonki
- 2 laski cynamonu
- 2 czerwone cebule
- biała cebula
- żółta papryka
- czerwona papryka
- 4 łyżeczki pasty z papryczek chilli (kupiłem w sklepie z azjatycką żywnością)
- 2 łyżki pasty paprykowej
- 2 puszki krojonowych pomidorów
- 2 łyżki suszonej kolendry
- sól i pieprz dla smaku
- płatki wędzonej papryki (do dekoracji)
- łyżka świeżej kolendry (do podania)
Wykonanie:
- Rozgrzewamy dużą patelnię. Wołowinę nacinamy z góry i dołu w kostkę (nie kroimy!), a następnie wrzucamy na rozgrzaną, suchą patelnię. Smażymy do zbrązowienia i odwracamy na drugą stronę, ponownie smażąć aż nasze mięsko nabierze ślicznego rumianego koloru 😉
- W dużej misce mieszamy wędzoną paprykę, oregano, kumin, sól i pieprz. Dodajemy startą skórkę z trzech limonek, a następnie wlewamy sok z wszystkich trzech limonek. Całość mieszamy do uzyskania ślicznej, aromatycznej pasty. Do miski dodajemy naszą wołowinę i nacieramy ją pastą. Tak przygotowane mięsko wkładamy do misy slow-cookera. Na mięsku układamy dwie laski cynamonu.
- Cebule i papryki kroimy w kostkę. Warzywa wrzucamy do misy slow-cookera.
- Do miski, w której przygotowywaliśmy nasze przyprawy, wlewamy pomidory z puszki. Dodajemy pastę paprykową, pastę z papryczek chilli oraz suszoną kolendrę. Całość mieszamy i zalewamy nią nasze mięsko z warzywami.
- Przykrywamy slow-cooker i włączamy go na 8 godzin w trybie low.
- Mięsko rozszarpujemy dwoma widelcami. Ewentualnie, doprawiamy nasze chilli solą i pieprzem.
- Podajemy z świeżą koledrą, oprószone płatkami wędzonej papryki.
BOOM!💪🏼
PROTIP#1 – jeśli nie chcecie korzystać z wolnowaru, najlepszym rozwiązaniem będzie postępować z wskazówkami Jamie’ego (KLIK). Przepis wymaga dodatkowej wody (pół puszki po pomidorach) oraz pęczek świeżej kolendry (😍) ułożony na samej górze naczynia. Gotowanie w slow-cookerze nie najlepiej służy świeżym ziołom, dlatego zdecydowałem się na suszoną kolendrę. Jeśli chodzi o dodatkowy płyn, to w slow-cookerze jest on naprawdę zbędny 😉
PROTIP#2 – jeśli chodzi o poziom ostrości, to wykorzystanie 4 łyżeczek pasty z paryczek chilli nadaje potrawie lekko ostry posmak. Jeśli potrzebujesz bardziej się przepalić, możesz dodać świeże papryczki chilli z gniazdami nasiennymi (jak u Jamie’ego). Według mnie w wolnowarze lepiej sprawdza się pasta, gdyż jej smak nie zostanie przytłumiony nadmiarem płynów 😊
PROTIP#3 – z podanej ilości składników wychodzi 8 porcji nieziemskiego chilli con carne.
PROTIP#4 – jak zawsze w kuchni meksykańskiej, dodatkami mogą być:
- ryż (opcja dla samurajów),
- ryż z kalafiora (dla prawdziwych paleo-ludków);
- paleo tortille (KLIK),
- plasterki awokado,
- klasyczne guacamole (KLIK),
- jeszcze więcej świeżej kolendry 😜.
Smacznego!
Paleoszef.