Hello Sweet World!😎
Zanim przejdziemy do części kulinarnej – zapowiadany raport z tygodnia PR-ów 😉 Za mną już dwa dni, które obiektywnie mogę uznać za całkiem udane.
Poniedziałek rozpoczęliśmy od przysiadów ze sztangą nad głową (overhead squats – OHS) i przysiadów (back squats – BSQ). Zgodnie z przewidywaniami, niższe kalorie i może keto eksperyment spowodowały lekki spadek siły. Szału w przysiadzie się nie spodziewałem, ale miałem dużo nadziei na progres w OHS. Łatwo progresować jeśli twój rekordowy wynik jest zawstydzająco niski (zwłaszcza porównując na tle pozostałych wyników siłowych). Natomiast jeśli chodzi o BSQ to w celu większego zaangażowania czwórek zdecydowałem się zamienić przysiad ze sztangą na plecach na przysiad ze sztangą z przodu (front squats – FSQ), wiec tym bardziej rekordów nie oczekiwałem.
Ale jestem zadowolony. Wynik w OHS poprawiony z szalonych 45kg na 60kg. Cały czas problemem jest niestety mobilność w stawie barkowym i odcinku piersiowym kręgosłupa. Siła jest, ale w tym ruchu nie idzie mi jej w pełni wykorzystać. Jeśli chodzi o BSQ z lekkimi problemami zrobiłem 125kg, więc połasiłem się walczyć o PR – 135kg. Mimo czterech prób, ciężaru zaliczyć się nie udało. Teoretycznie mogłem próbować po drodze 127,5kg, 130kg i 132,5kg, i nie zakończyłoby się 5kg regresem, ale jakoś próba na 125kg wzmocniła przekonanie, że można powalczyć o fajny rekord. Nie udało się, trudno.
Wtorek. Wyciskanie żołnierskie (overhead press – OHP, strict press lub po prostu press) oraz wyciśnięcie sztangi nad głową z użyciem nóg (push press – PP). Tutaj bardzo nastawiałem się na walkę, mimo świadomości lekkiego spadku siły. Progres w OHP na przestrzeni pół roku był dla mnie olbrzymi (z 47,5kg do 60kg) i miałem ochotę na więcej 😃 Wynik udało się jedynie wyrównać, co również cieszy (a kolejne wzrosty zostawiam na po surfingu – do połowy września robię tzw. formę plażową 😜). PP sprawił mi za to olbrzymią radość. Już w drugim podejściu ustanowiłem rekord (po części nieświadomie, byłem przekonany, że na sztandze jest 70kg) i pyknęło 80kg. Dwie próby na 85kg nie zaliczone, wiec zagryzłem zęby (i schowałem dumę w kieszeń 😉) i zmniejszyłem ciężar do 82,5kg. Przy dwóch nieudanych próbach czułem, że bardzo niewiele brakuje. Dałem sobie dłuższą chwilę odpoczynku i do trzech razy sztuka… Fuck yeah!🤑
W środę bez szukania PR, regenerujemy Centralny Układ Nerwowy na martwe ciągi 💙
Ale wyjdźmy już z boxa i wróćmy do kuchni 😉
Paleo sos farmerski
Jak ostatnio mogliście zaobserwować na FB czy na Instagramie, co chwila mam ogromną ochotę na sałatki. I gdy mówię o sałatkach, to nie mam na myśli kilku listków zieleniny i plasterka pomidora, ale prawdziwe sałatki na wypasie. Masa zielonego, kilka warzyw w różnych kolorach i solidna porcja białka (jaja, tuńczyk, grillowany kurczak, bekon albo najlepiej kombinacja dwóch). I teoretycznie tutaj można byłoby skończyć, ale taka sałatka poza niewątpliwymi zaletami zdrowotnymi nie ma tego efektu WOW. Potrzeba jeszcze czegoś (i nie mówię tutaj o źródle tłuszczu by posiłek by zarówno pełnowartościowy jak i sycący). Tym czym jest dressing czy sos sałatkowy. Mi osobiście bardziej odpowiada słowo dressing, bo lepiej oddaje podwójną rolę sosu.
Dobry dressing to dzisiaj podstawa. Wystarczy spojrzeć na półki w sklepach by zobaczyć jak szeroki jest asortyment sosów sałatkowych. W dzisiejszych czasach ludzie nie potrafią jeść warzyw bez sosów i stąd życzliwi producenci żywności oferują nam najróżniejsze opcje. Niestety jedna gorsza od drugiej. Podstawowy grzech to fakt, że przerażająca większość sosów produkowana jest na bazie olejów roślinnych – słonecznikowy, rzepakowy itd. Jak już kilkukrotnie wspominałem, nie są one dla nas korzystne i w racjonalnej diecie należy ich unikać. Żeby tego było mało, do olejów roślinnych dodaje się cukier, wzmacniacze smaku, konserwanty i dużo równych chemicznych substancji, których nazwy i przeznaczenia zupełnie nie jestem w stanie odgadnąć 😉
Stąd przez bardzo długi okres czasu do sałatek stosowałem jedynie oliwę z oliwek, sok z cytryny i najróżniejsze kombinacje przypraw. Keto eksperyment wymagał jednak ode mnie znaczącego zwiększenia ilości tłuszczu w posiłku. Oliwa w dużych ilościach, oliwa + awokado, guacamole (swoją drogą chcecie przepis na moją ulubioną wersję?😜), oliwa + orzechy/pestki (ale nie za często, bo nie chce mi się ich namaczać). Niby opcji jest sporo, ale mogą się jednak znudzić. Zwłaszcza jak się je trzy sałatki dziennie 😉 Zacząłem więc eksperymentować z dresingami. Żonie też się spodobało i w miarę możliwości w każdy weekend staram się przygotować jakiś dressing na nadchodzący tydzień.
Stąd tym wpisem zaczynam cykl postów z przepisami na paleo dressingi, które pomogą Wam ożywić Wasze sałatki (albo przywrócić je do codziennego jadłospisu). Kilka propozycji już przetestowanych, należy tylko je jeszcze raz przyrządzić, sfotografować i opisać 😜
Moja pierwsza propozycja to tak naprawdę rewelacyjny efekt ratowania jeszcze nie do końca opracowanego paleo majonezu. Kiedyś już donosiłem na Instagramie, że walczę o dopracowany do perfekcji przepis na paleo majonez. Wydaje mi się, że wiem czego brakuje, ale nawet delikatne w smaku oliwy z oliwek całkowicie dominują paleo majonez. Gdy kolejny raz majonez wyszedł mocno oliwny, postanowiłem ratować się zamieniając go w dressing. Efekt to rewelacyjny sos farmerski, z dominującym smakiem natki pietruszki (tak uwielbianej przez Żonę) i współgrającymi w głębi aromatami czosnku i kwaskowatej cytryny 😃
Niedopracowany oliwny majonez
- 1 jajko
- 2 łyżki soku z cytryny
- łyżeczka musztardy Dijon
- 1/8 łyżeczki soli
- 1/4 szklanki oliwy z oliwek o delikatnym smaku
- 1 dodatkowa szklanka oliwy z oliwek o delikatnym smak
Pozostałe składniki
- 3 ząbki czosnku przeciśnięty przez praskę
- łyżeczka słodkiej papryki
- garść posiekanej natki pietruszki
- 2 łyżki świeżego szczypiorku
- 1,5 łyżeczki soku z cytryny
- sól i pieprz dla smaku
Wykonanie:
- Zaczynam od paleo majonezu, który może Wam zasmakuje solo, ale dla mnie może co najwyżej stanowić świetną bazę do tworzenia przeróżnych dressingów.
- Na około godzinę przed przystąpieniem do kucharzenia, wyciągamy jajko i ewentualnie sok z cytryny z lodówki. Jajko wbijamy do misy blendera i dodajemy sok z cytryny. Chcemy by wszystkie składniki miały podobną temperaturę (jeśli trzymacie oliwę z oliwek w lodówce, to nie róbcie tego 😉 jej miejsce jest w chłodnej, ciemnej szafce).
- Po godzinie do misy blendera dodajemy musztardę, sól i 1/4 szklanki oliwy. Blendujemy przez ok. pół minuty.
- Teraz zaczyna się prawdziwa zabawa i walka o fajną konsystencję majonezu (co na szczęście przy robieniu go na potrzeby dressingów traci na znaczeniu 😉). Cały czas blendując dolewamy bardzo powoli pełną szklankę oliwy z oliwek. W pewnym momencie – po około minucie – całość zacznie zmieniać konsystencję i zacznie formować się nasz majonez. Nie przestajemy dolewać oliwy i dalej powoli blendujemy. Całość blendowania powinna zająć nam prawie 4 minuty. A jeśli chcecie zobaczyć jak to wygląda od kuchni możecie zajerzeć tutaj (przepraszam za wykonanie filmu, ale to wyłącznie dla Waszego oglądu – następne filmiki będą lepsze 😜).
- Do majonezu dodajemy pozostałe składniki i blendujemy na małych obrotach około minuty. Doprawiamy solą i pieprzem, próbujemy i ewentualnie dodajemy jeszcze więcej soli i pieprzu.
- Nasz paleo sos farmerski jest gotowy.
BOOM!💪🏼
PROTIP#1 – z podanej ilości wyszedł mi spory słoiczek sosu farmerskiego, który wystarczy jako dodatek do minimum 8 sałatek. W mojej lodówce uchował się przez 1,5 tygodnia i cały czas był smaczny. Dłuższego przechowywania nie planowałem – za dobry jest by bezczynnie czekał w lodowce na wykorzystanie 😉
PROTIP#2 – sos najlepiej wykonać blenderem ręcznym w wysokim kielichu blendera. Będzie łatwiej dolewać oliwę, a i łatwiej będzie uzyskać konsystencję. Sprawdźcie koniecznie jak to wygląda na moim marnym filmiku instruktażowym.
PROTIP#3 – im delikatniejsza w smaku oliwa tym lepszy majonez. Najlepszą jaką udało mi się do tej pory znaleźć to Oliwa z Biedronki Gallo Suave. Może Wy znacie jeszcze jakąś oliwę o delikatnym smaku?
Mam nadzieję, że seria postów o sosach sałatkowych się Wam spodoba i odmieni Wasze sałatkowe zwyczaje 😉
A tymczasem lecę zjeść wielką sałatkę 😜 Taka jak chociażby ta:
Paleoszef.
3 myśli w temacie “Odmień swoje sałatki – paleo dressingi cz. 1 – sos farmerski”