Węgierski gulasz

Hello Sweet World!😎

Dzisiejszy post z lekkim opóźnieniem, miał się pojawić już dwa tygodnie temu, ale pisaliście, prosiliście i na blogu zagościły dania kuchni meksykańskiej (KLIK) oraz klasyczny tatar (KLIK). Kiepska sprawa, bo jednogarnkowe dania podobno sprawdzają się najlepiej w okresie chłodnych temperatur, a tu lato nastało 😜 To jest jednak mit, bo już dawno udowodniono, że gorące lub pikantne potrawy wspomagają termoregulację organizmu – dzięki której schłodzimy rozgrzany organizm. Nie jest przypadkiem, że mieszkańcy gorących regionów świata zajadają się ostrymi potrawami…

Za wyższością potraw jednogarnkowych, a tym samym miejscem dzisiejszego wpisu na blogu, przemawia również wygoda w ich przygotowywaniu. Wszystkie składniki gotują się w jednym garnku, a optymalnie w wolnowarze, dzięki czemu możemy się oddać ulubionym zajęciom, podczas gdy obiad lub kolacja samodzielnie się gotuje. Warto wolną chwilę wykorzystać np. na ćwiczenia moblizujące, które pomogą przezwyciężyć cały dzień siedzenia przy biurku lub pozwolą na wspomogą Wasze wysiłki w boxach lub innych siłowniach 😜

Przechodząc już do kwestii kulinarnych…

Królem potraw jednogarnkowych, tak bliskim polskim sercom żołądkom, jest potrawa z kraju naszych bratanków (i do szabli, i do szklanki) – węgierski gulasz. Genialnie paprykowy, aromatyczny, niepokojąco nie dający się zaklasyfikować – niby to już nie zupa, ale zbyt płynny jak na klasyczne drugie danie 😜

Składniki:

• 1kg łopatki wołowej
• 2 łyżki smalcu (lub oliwy)
• 2 cebule
• 4 ząbki czosnku
• 2 marchewki
• 1 pietruszka
• 2 łodygi selera naciowego (wraz z zieleniną)
• 3 duże pomidory
• zielona papryka
• czerwona papryka
• łyżka słodkiej papryki (najlepiej węgierskiej, o lekko odmiennym aromacie)
• 3 liście laurowe
• 3 ziarna ziela angielskiego
• sól i pieprz dla smaku
• 1/2 łyżeczki ostrej papryki (opcjonalnie)
• 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego (opcjonalnie)
• 3-4 ziemniaki (opcjonalnie)
• szklanka wody lub bulionu (KLIK)

Wykonanie:

1. Mięso i warzywa kroimy w kostkę.
2. Na dużej patelni (lub w misie naszego wolnowaru – jeśli oczywiście na to pozwala) rozgrzewamy smalec. Podsmażamy na nim cebulę, aż do zeszklenia. Cebulę doprawiamy paprykami oraz koncentratem pomidorowym (jeśli używamy) i smażymy jeszcze przez ok. minutę, dokładnie mieszając.
3. Dodajemy kawałki mięsa, które obsmażamy do zarumienienia.
4. [OPCJA GARNEK] Doprawiamy solą i pieprzem. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i zalewamy połową wody/bulionu. Gdy płyn dookoła naszego mięska nabierze ślicznego czerwonego koloru, dodajemy warzywa (w tym ziemniaki jeśli używamy) i dolewamy resztę wody/bulionu. Doprawiamy zielem angielskim oraz liśćmi laurowymi. Pozwalamy się gotować pod przykryciem minimum 2 godziny.
5. [OPCJA SLOWCOOKER] Mięso oraz cebulę przekładamy do misy slowcookera. Na mięsie układamy warzywa (w tym ziemniaki jeśli używamy) oraz pokrojony w plasterki czosnek. Całość zalewamy wodą/bulionem, doprawiamy liśćmi laurowymi oraz zielem angielskim. Przykrywamy i gotujemy w trybie low minimum 8 godzin.
6. Serwujemy!

BOOM!💪🏼

PROTIP#1 – oryginalne węgierskie przepisy często wołają o doprawienie kminkiem, ale przyznam się uczciwie, że kminku nie lubię i w mojej kuchni go nie stosuję (co innego kumin… 😜). Jeśli Wam natomiast odpowiada, śmiało dodajcie łyżeczkę do podsmażanej cebuli.

PROTIP#2 – przy takiej ilości składników, gulaszu powinno wystarczyć na 5 porcji.

PROTIP#3 – jeśli preferujecie by gulasz był bardziej zupą niż gęstym jednogarnkowym daniem, proponowałbym zwiększyć ilość wody/bulionu do dwóch szklanek.

Paleoszef.