Hello Sweet World!😎
Przyznaję się bez bicia, Paleoszef nie dał rady i nie popisał się szeregiem świątecznych przepisów. Priorytet został przyznany przywróceniu prawego barku do funkcjonalności treningowej (work still in progress…), a więc jeśli dobrze pójdzie uda mi się Was zaopatrzyć jedynie w dwa świąteczne przepisy.
Na pierwszy ogień, pójdzie obowiązkowy starter naszych wigilijnych kolacji – barszcz czerwony. U mnie w domu, barszcz zawsze traktowany był jako dodatek do pierogów – zjadanych zwykle na zimno – a podawany był w kubkach. Pierogów w takiej wersji już za małego nie jadłem, barszcz natomiast – nawet solo – to była jedna z nielicznych prawdziwie wigilijnych potraw, które spożywałem. Mając to na uwadze, nawet teraz, barszcz czerwony blenduję, a następnie odcedzam przez sitko o malutkich oczkach – nie ma nic bardziej nieprzyjemnego niż picie barszczu z kawałkami buraka czy jabłka. Jabłka zapytacie? A i owszem, buraki i jabłko to super połączenie, w mojej ocenie sprawdza się doskonale. Choć nie jest to barszcz, który gościł na naszym wigilijnym stole.
Druga sprawa, która może okazać się kością niezgody, to kwestia rosołu. Paleoszef nie pości, a więc nie przeszkadza mi zupełnie przygotowanie barszczu na rosole wołowym. Dla mnie smakuje on wtedy najlepiej, ale jeśli zależy Wam na wersji całkowicie bezmięsnej – możecie skorzystać z bulionu warzywnego.
Składniki:
- 6-8 dużych buraków
- 4 szklanki rosołu wołowego / bulionu z warzyw
- 2 duże ząbki czosnku
- łyżka majeranku
- duże słodkie jabłko
- łyżka miodu (opcjonalnie)
- sól i pieprz dla smaku
Wykonanie:
- Według mnie najsmaczniejszy barszcz wychodzi z upieczonych buraków, stąd proponuję skorzystać z tej formy (jeśli nie chcemy piec, zawsze możemy buraki wcześniej ugotować). Zaczynamy od dokładnego wyszorowania buraków, gdyż będziemy je piec razem ze skórką. Układamy je na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce i pieczemy do miękkości, przez około 90 minut, w piekarniku nagrzanym wcześniej do 190 stopni Celsjusza.
- Ugotowane i pokrojone buraki wkładamy do zagotowanego już rosołu/bulionu. Gotujemy przez kilkanaście minut, po czym doprawiamy majerankiem. Dodajemy pokrojone w kostkę jabłko oraz ząbki czosnku. Gotujemy przez dodatkowe 5 minut, po czym odstawiamy zupę na całą noc, pozwalając, aby wszystkie smaki się przegryzły.
- Po nocnym czuwaniu (😉) barszcz dokładnie blendujemy, a następnie przelewamy przez sitko o malutkich oczkach.
- Próbujemy – jeśli barszcz okaże się zbyt kwaśny (jabłka nie były wystarczająco słodkie), przy podgrzewaniu dosładzamy łyżką miodu – i doprawiamy solą i pieprzem. Polecam nie oszczędzać na pieprzu – z lekko słodkim posmakiem, pieprz komponuje się idealnie.
- Serwujemy w kubkach, pierogi nie są obowiązkowe (ja w dalszym ciągu ich nie jem😜).
BOOM!💪🏼
Smacznego.
Paleoszef.