Hello Sweet World!😎
Lato w pełni, targi promienieją kolorami, a maliny są obecnie tak słodkie, że człowiek zapomina, że mogą być kwaskowate. Wracając z zakupów na Hali Mirowskiej zaczynałem sobie układać w głowie pomysł na szybki obiad – mielona jagnięcina, ryż z kalafiora i jakaś sałatka. Po rozpakowaniu zakupów, podczas którego cały czas podjadałem słodziutkie maliny, przygotowałem sobie wodę z cytryną i miętą. Patrząc to na maliny, to na pęczek listków mięty, świeżo zebranych z balkonowego ogródka, naszła mnie przemożna chęć wykorzystania obu smaków w obiedzie. Pomyślałem, że skoro na Bliskim Wschodzie jadają jagnięcinę również na słodko, przyprawioną chociażby cynamonem, maliny również dobrze się sprawdzą. Mięta również dobrze współgra z jagnięciną, a więc byłem niemal pewien, że danie będzie do najmniej zjadliwe 😉 Myśląc o pasujących przyprawach chodziło mi po głowie coś delikatnie słodkiego i kwaskowatego. Długo się nie zastanawiając, wyjałem z szafki sumak i nasiona kolendry, które natychmiast trafiły do moździerza, z którego szybko zaczęły kusić niepowtarzalnym aromatem. Zaczynałem być co raz pewniejszym co do rezultatów mojego eksperymentu.
Ryż z kalafiora. Sobota, zasadniczo to u mnie dzień bez treningu, ale akurat rozpisany WODzik był na tyle atrakcyjny, że nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności. Swingi i przysiady ze sztangą nad głową – nieźle popracowaliśmy! Mimo treningu, nie chciałem jednak zmieniać sobotnich zwyczajów, czyli dnia pod znakiem bardzo niskich węglowodanów. Tym bardziej, że miałem ochotę na tłuściutką jagnięcinę. Trening planów więc nie zmienił. Po pierwsze, jestem dużym zwolennikiem rotacji węglowodanami, a po drugie zauważyłem po sobie, że lepiej mi się trawi posiłki jak nie łącze za sobą tłustego mięsa i dużej ilości węglowodanów złożonych. W efekcie, zamiast tradycyjnego ryżu dopełnieniem posiłku miał być ryż z kalafiora. Fajna opcja niskowęglowodanowa, która – co najważniejsze – jest neutralna w smaku, za to świetnie absorbuje wszystkie aromaty.
Przystąpiłem więc do pracy, a efekt przekroczył moje najśmiejsze oczekiwania.
Nie bójmy się eksperymentować w kuchni. I korzystajmy ile można z sezonu na nasze polskie, dorodne owoce.
Zapraszam do przepisu…
Składniki:
- 250g mielonej jagnięciny
- 2 garści malin
- garść posiekanych świeżych listków mięty
- łyżeczka sumaku
- łyżeczka mielonej kolendry
- 100g ryżu z kalafiora
- łyżka wody
- sól i pieprz dla smaku
Wykonanie:
- Zaczynamy od przygotowania ryżu z kalafiora. 100g surowych różyczek umieszczamy w blenderze i miksujemy za pomocą delikatnych, krótkich naciśnięć blendera – ok. 10 raz po 1-2 sekundy blendowania. Tak przygotowany ryż odstawiamy.
- Na średnim ogniu, rozgrzewamy dużą patelnię. Na patelnię wkładamy jagnięcinę, którą smażymy aż przestanie być różowa.
- Do jagnięciny dodajemy maliny, które rozgniatamy na patelni, pozwalając aby z malin i tłuszczu z mięsa powstał gęsty malinowy sos. Sos doprawiamy sumakiem i kolendrą (optymalnie roztartymi w moździerzu).
- Dodajemy świeżą miętę i smażymy przez ok. 2 minuty, pozwalając przegryźć się wszystkim aromatom.
- Do jagnięciny dodajemy ryż z kalafiora. Mieszamy. Na patelnię wlewamy łyżkę wody. Jeszcze raz mieszamy i przykrywamy patelnię, pozwalając daniu dusić się przez ok. 5 minut.
- Doprawiamy solą i pieprzem.
- Podajemy udekorowane malinami i całymi listkami świeżej mięty.
BOOM!💪🏼
PROTIP – danie jest niezwykle proste, całość przygotowuje się na jednej patelni. Podane składniki wystarczą dokładnie na jedną dużą porcję dla Paleoszefa 😉
Lubicie kulinarne eksperymenty i nie oczywiste połączenia?
Smacznego!
Paleoszef.
Dziennik Paleoszefa 