Hello Sweet World!😎
Zbliżają się Święta, czas spędzany w dużej części przy stole i tym samym nieodparta pokusa do dogadzania sobie nie do końca zdrowym jedzeniem. Żeby nie było żadnych wątpliwości – nic nikomu się nie stanie jak w Święta troszeczkę luźniej podejdzie się do swojej diety. Nie oznacza to jednak, że koniecznie trzeba rzucić się na wszystko co podają przy stole i obżerać się do pełna. Myślenie skoro już jem X, to nic się nie stanie jak zjem również Y to droga do tragedii. Nagle z kawałka ciasta robi się cała blacha, a przecież nie po to pozwalamy sobie w Święta na więcej, żeby skończyć z bólem brzucha czy innymi dolegliwościami związanymi z przejedzeniem.
U nas na Święta pojawiają się potrawy zdrowsze, przede wszystkim jak najmniej przetworzone. Sam będę przygotowywał zdrowszą wersję sernika oraz szarlotki. Jak się chce to można, wcale nie jest się skazanym na gotowe ciasta ze sklepów, w których często syrop fruktozowo-glukozowy oraz olej palmowy nie są najgorszymi składnikami.
Czy wobec powyższego będę pilnował diety w Święta? Tak, będę.
Wszystko dlatego, że jestem w połowie mojego keto-eksperymentu i zwyczajnie szkoda mi poświęconych dwóch tygodni by zaczynać od nowa keto-adaptację. W każdym innym wypadku zdecydowałbym się na bardziej „liberalne” podejście do żywienia w Święta. Warto dać chwilę oddechu organizmowi i przede wszystkim głowie, dlatego w normalnej sytuacji jeden ze Świątecznych obiadów na pewno byłby bardziej „grzeszny”. Natomiast inne posiłki byłby już standardowe, na pewno nie wyobrażam sobie zmiany moich ukochanych śniadań białkowo-tłuszczowych. Ale tak jak mówię – przyzwolenie na odstępstwa nie powinno prowadzić do obżarstwa. Mamy ochotę na coś słodkiego – śmiało zjedzmy. Ale jeśli możemy wybierzmy desery robione w domu – organizm nam podziękuje.
Do czego zmierzam tymi swoimi wywodami? Do kolejnego paleo przepisu. Prosty w wykonaniu, może zagości u Was na Świątecznych stołach. A jak nie ma Święta, świetnie się sprawdzi w każdej sytuacji.
Paleo, niskowęglowodanowe, keto-friendly czekoladki ala Reese’s.
Połączenie masła orzechowego oraz czekolady to istna poezja smaku. W diecie paleo, niestety, orzeszki arachidowe – rośliny strączkowe a nie orzechy – nie mają miejsca. Czy to problem? Absolutnie żaden, kto próbował masło z nerkowców ten wie.
Gotowi do roboty? Jedziemy z tematem 😜
Składniki:
- 100g masła z nerkowców (możecie sprawdzić też przepyszne masło z nerkowców z dodatkiem kokosa marki Maslove)
- 25g oleju kokosowego
- 100g gorzkiej czekolady 99% (może być mniej wytrawna, ale wtedy podskoczy nam ilość węgli w deserze)
- łyżka masła ghee lub masła klarowanego
- 40g słodzidła (miód, ewentualnie erytrol lub ksylitol przy opcji niskowęglowodanowej)
- 2 łyżki gorącej wody (jeśli nie korzystamy z miodu)
Wykonanie:
- W małym garnuszku, na malutkim ogniu, rozpuszczamy masło z nerkowców, olej kokosowy oraz 10g słodzika. Nerkowce są naturalnie słodkie, więc moim zdaniem więcej słodzika nie trzeba, ale dla amatorów słodszych smaków można dodać dodatkową łyżkę.
- Gdy masa orzechowa stanie się jednolita, wyłączamy ogień i pozwalamy by chwilę ostygła.
- Przekładamy ją do silikonowych foremek na muffiny (otrzymamy duże czekoladki) lub formy na pralinki (małe czekoladki). Zdecydowanie wolę opcję dużych czekoladek, bardziej przypominają kształtem Reese’s.
- Formy na muffinki wypełnione masą orzechową wkładamy na co najmniej godzinę do zamrażarki.
- Po tym czasie możemy zacząć rozpuszczać czekoladę wraz z łyżką masła. Znowu robimy to w małym garnuszku, na malutkim ogniu.
- Jeśli korzystamy z erytrolu lub ksylitolu – w osobnej miseczce mieszamy 2 łyżki gorącej wody z 30g słodzika aż do pełnego rozpuszczania. Tak rozpuszczony słodzik dodajemy do garnuszka z czekoladą i jeszcze raz dokładnie mieszamy.
- Zdejmujemy czekoladę z ognia i pozwalamy jej lekko ostygnąć. Jeśli słodzimy miodem, teraz jest czas na jego dodanie i wymieszanie z rozpuszczoną czekoladą.
- Wyciągamy formy z zamrażarki i wyjmujemy orzechowy środek z foremek (zobacz zdjęcie poniżej). Odkładamy na bok.
- Do pustych foremek wlewamy po łyżce czekolady, wkładamy zmrożoną masę z nerkowców i lekko dociskamy. Polewamy kolejną łyżką czekolady.
- Tak przygotowane formy trafiają znowu do zamrażarki, ponownie na ok. godzinę.
- Warto wyciągnąć czekoladkę na 5 minut przed planowanym jedzeniem/podaniem.
BOOM!😎
PROTIP – jeśli wolisz słodsze desery również ilość słodzidła do czekolady można zwiększyć. Dla mnie słodkie nerkowce i prawdziwie gorzka czekolada nie mają sobie równych, ale wiem, że reszta świata woli słodsze 😜
PROTIP – jeśli nie planujecie zjedzenia wszystkich czekoladek od razu, polecam je wyjąć z foremek i przełożyć do szczelnie zapinanej torebki. Przechowujemy w zamrażarce.
PROTIP – jeśli po przygotowaniu czekoladek zostanie Ci nadmiar czekoladowej masy, możesz ją oczywiście zjeść, albo zrobić z niej czekoladę. Wystarczy przelać ją dododatkowej foremki i włożyć do zamrażarki.
PROTIP – jeśli nie masz nic przeciwko orzeszkom ziemnym, śmiało możesz wykorzystać je w tym przepisie. Dodając szczyptę soli do masy orzechowej otrzymamy deser przypominający smakiem oryginalne Reese’s.
PROTIP – przepis wychodzi super również z pastą kokosową zamiast masła orzechowego (cocolove 💙).
Mistrzostwo świata! Kto nie próbował, niech szybko się zabiera za przygotowanie. Warto.
Kochani, przepis jest dobry na każdą porę roku, także można go zrobić i po Świętach. Paleoszef pragnie za to Wam życzyć Wesołych, Spokojnych i rodzinnych Świąt. A jak się da, to również zdrowych 😉
Paleoszef.
Ps. pamiętajcie, żeby nie siedzieć cały czas za stołem, wyciągnijcie rodzinę na spacer lub wybierzcie inną formę aktywności.
Dziennik Paleoszefa 