Hello Sweet World!
Paleoszef wrócił z wywczasu i przyszykował już dla Was kolejny przepis. Przepis z szufladki „ulubione”, a więc powinno się Wam spodobać. Przepis z kategorii łatwych i przyjemnych, jedynym problemem może być fakt, że do idealnej szarpanej wieprzowiny potrzeba dużej cierpliwości. Zdecydowanie polecam więc wstawić slowcooker rano aby po powrocie z pracy jedynie dokończyć dzieła i rozkoszować się kruchutkim, ale soczystym mięskiem.

Zanim przejdziemy jednak do samego przepisu, chciałbym się podzielić z Wami moimi refleksjami po kolejnym wakacyjnym wyjeździe. Co do zasady panuje przekonanie, że wyjazdy (a dla niektórych weekendy) to czas, w którym utrzymanie diety jest niemożliwe czy wręcz niewykonalne. Wychodząc z takim założeniem, wyjazdy sprzyjają obżarstwu oraz jedzeniu śmieciowego jedzenia w niewyobrażalnych wręcz ilościach. Innymi słowy, całkowitej samodestrukcji. Znajomym często opowiadam przypadek trenera z mojej starej siłowni, który po tygodniowych wakacjach All Inclusive w Turcji nabrał 12 dodatkowych kg (oczywiście głównie wody) i doprowadził się do takiej opuchlizny, że jego kostki wyglądały jakby spotkały na parkiecie Uncle Drew (pozdro dla fanów NBA :P).
Osobiście jestem zwolennikiem korzystania z wyjazdów w pełni, w tym kulinarnie. Jeśli nie ma przeciwskazań zdrowtnych wyjazd nie będzie kompletny bez próbowania lokalnych smakołyków. Pisząc to bynajmniej nie zachęcam Was do szalonego obżarstwa przez 7-dni, (choć przy zdrowym stylu życia, nawet to nie powinno skończyć się żadną tragedią). Wakacje powinny być odpoczynkiem, zarówno od pracy jak i reżimu treningowego czy dietetycznego. Jak ze wszystkim warto jednak działać z głową i umiarem.
Czy mój wyjazd był w 100% paleo? Absolutnie nie. Był gluten (pizza!) oraz cukier (lody!). Oczywiście to nie oznacza, że pizze i lody stanowiły podstawę mojego żywienia. Było zdrowo, smacznie i domowo, a lokalne, mniej zdrowe, smakołyki stanowiły jedynie dodatek. Takie też podejście serdecznie polecam.
Pamiętajcie, wakacje mają służyć regeneracji i to powinno stanowić słowo klucz.
Jak znajdą się chętni, to kwestię żywienia na wyjazdach omówię w osobnym poście. A tymczasem wróćmy do naszej szarpanej wieprzowiny 😀
Szarpana wieprzowina na dobre wkroczyła już na warszawskie kulinarne salony. Kanapki z pulled pork z food trucków to już obecnie standard, ale zapewniam Was, że nie ma nic lepszego niż samodzielnie przygotowane mięcho. Nie dość, że nie trzeba go wyciągać z przerażającej bułki (albo próbować zamawić same mięso z warzywami ku zgrozie współbiesiadników), to jeszcze ma się pewność, że skład jest całkowicie legalny 😉 A poważnie, to szarpana wieprzowina idealnie sprawdzi się podczas weekendowego mealprep’u – odrobina pracy zapewni, co najmniej, kilka solidnych porcji do zjedzenia podczas długiego tygodnia.
Dla wyśmienitego efektu kluczowe są, przede wszystkim, odpowiednie mięso (tłuściutki kawałek wieprzowiny!) oraz wolne gotowanie. Jeśli dodasz do tego odpowiedni zestaw przypraw, ryzyko kulinarnej katastrofy spada praktycznie do zera 🙂
Meksykańska szarpana wieprzowina
Nie byłbym sobą gdybym w przygotowaniu szarpanej wieprzowiny nie odwołał się do tradycji kulinarnych Meksyku. Nic nie poradzę – kumin to moja ulubiona przyprawa. Niemniej, dobra wieprzowina wymaga lekkiej nutki słodyczy. Skoro syrop glukozowo-fruktozowy odpada, trzeba pomyśleć o jakimś sensownym zamienniku 😉 Najprostszym rozwiązaniem są oczywiście owoce. Kilka prób pozwoliło wyłonić zwycięzcę – pomarańczę, a właściwie świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Nadaje on mięsku tropikalnej słodyczy, a zaraz pozwala zachować niesamowitą soczystość mięsa.
Fajną alternatywą są brzoskwinie, ale pierwszego dnia wiosny jedyne brzoskwinie jakie udało mi się znaleźć to te z puszki, w syropie. Także na razie muszą wystarczyć pomarańcze, ale wraz z wyższymi temperaturami zaserwuję Wam szarpaną wieprzowinę w paleo brzoskwiniowym sosie BBQ.
Składniki:
- 1,5 kg łopatki wieprzowej
- 1,5 łyżeczki soli
- 0,5 łyżeczki pieprzu
- łyżka suszonego oreganu
- 2 łyżeczki kuminu (kminu rzymskiego)
- łyżka oliwy z oliwek
- 1 średnia cebula
- 1 papryka jalapeno
- 4 ząbki czosnku
- sok z jednej pomarańczy
Wykonanie:
- Śliczny kawałek łopatki wieprzowej myjemy i suszymy. Przekładamy na deskę do mięsa i w miarę równo obsypujemy solą i pieprzem, które energicznie wcieramy w mięsko.
- W małej miseczce mieszamy oregano, kumin i oliwę z oliwek. Następnie aromatyczną oliwę wmasowujemy w łopatkę wieprzową. Tak przygotowane mięsko przekładamy do slow cookera.
- Drobno siekamy cebulę oraz paprykę jalapeno. Czosnek obieramy i przeciskamy przez praskę. Wszystko wrzucamy do slow cookera.
- Do slow cookera wlewamy świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy.
- Wieprzowina wymaga co najmniej 8h wolnego gotowania w trybie „low” lub 6h w trybie „high”. Po tym czasie wieprzowina powinna dać się bez problemu poszarpać, jeśli więc po gotowaniu mięsko nie będzie się ładnie rozchodzić za pomocą dwóch widelców, konieczne będzie więcej czasu w slow cookerze. Dodatkowa godzina w trybie „high” powinna załatwić sprawę.
- Mięsko przekładamy do szerokiego naczynia i pozwalamy mu chwilę ostygnąć. Za pomocą dwóch widelców szarpiemy je na małe kawałeczki. Tak przygotowane mięso idealnie nadaje się do przechowania w lodówce czy nawet zamrażarce. Płyn z slow cookera przelewamy do osobnego, szklanego naczynka, potrzebny będzie do zarumienienia wieprzowiny!
- Przed jedzeniem wieprzowiny trzeba będzie ją zarumienić wraz z pomarańczowym sosem. W tym celu na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy z oliwek i wrzucamy na nią pożądaną porcję mięska. Podlewamy mięso odrobiną pomarańczowego sosu (ok. 2 łyżek na porcję), smażąc na średnim ogniu do czasu jak płyn odparuje a mięsko się zarumieni.
- Gotowe.
BOOM!
Szarpana wieprzowina pasuje idealnie do wszelkich sałatek czy z dodatkiem ryżu lub kukurydzianej tortilli (o ile możesz jeść zboża). Niemniej jest tak dobra, że smakuje wyśmienicie również solo z odrobiną kolendry!



4 myśli w temacie “Szarpana wieprzowina // pulled pork // carnitas”