Hello Sweet World!
Siedząc nad dzisiejszym śniadaniem doszedłem do wniosku, że nie może być tak, że na nowo powstałym blogu Paleoszefa nie będzie mojego ulubionego śniadania czyli shakshuki. A, że akurat zdjęć tego dania na moim telefonie zdecydowanie nie brakuje, pozostaje mi tylko usiąść, napisać słowo wstępu i zabrać się do prezentacji mojej wersji shakshuki.
Shakshuka to danie pochodzenia bliskowschodniego, choć raczej za ojczyznę shakshuki należałoby przyjąć Afrykę Północną. Rozważając etymologię słowa odwołać się należy do „mieszaniny” czy „mieszanki” albo berberyjskiego słowa „chakchouka” oznaczającego warzywny gulasz. Niezależnie od prawdziwego pochodzenia samego słowa, oddaje ono kwintesencję shakshuki czyli warzywnego gulaszu zredukowanego do gęstego sosu w którym podaje się na wpół ścięte jajka.
Ostatnio internet zalewają najróżniejsze przepisy na shakshukę i absolutnie nie można się temu dziwić. Połączenie jajek z warzywną salsą i aromatycznymi przyprawami trafi w prawie każde podniebienie, a możliwości modyfikacji pozwalają dostosować danie do preferencji nawet najwybredniejszych gości.
Żona papryki nie lubi, za to wersję czysto pomidorową uwielbia!

Ja jestem fanem papryki i bardzo długo salsa paprykowo-pomidorowa stanowiła bazę mojej ulubionej shakshuki. Oczywiście z dużą ilością kolendry 😀

Jednak prawdziwym odkryciem był przepis autorki rewelacyjnego bloga Cook it Lean (http://cookitlean.pl/ – szczerze polecam, w mojej opinii najpiękniejsze kulinarne zdjęcia w polskim internecie) zamieszczony w książce Polski przewodnik Paleo. Teoria, praktyka, przepisy (książkę też naprawdę warto zakupić). Shakshuka w wersji Kasii – Szakszuka po polsku – opiera się na dyni i jak dla mnie był to strzał w dziesiątkę. Dynia na dobre zagościła w mojej shakshuce i, po kilku modyfikacjach, mogę śmiało powiedzieć, że udało mi się znaleźć idealne połączenie. Połączenie słodkości dyni z pikantnym chorizo i cudownym wędzonym aromatem pimentón to istna poezja smaku. Dodatkowo, śniadanie to u mnie praktycznie zawsze posiłek potreningowy i tutaj dynia sprawdza się idealnie jako źródło sporej ilości węglowodanów.
Aha, zapomniałbym podany poniżej przepis zawiera ilość składników dopasowaną idealnie pode mnie, stąd jeśli nie jesteście po intensywnym WODziku i kilku seriach ćwiczeń akcesoryjnych, podane składniki wystarczą na sycące śniadanie dla dwojga 🙂
Ulubiona Shakshuka Paleoszefa

Składniki:
- pokrojone w kostkę pikantne chorizo (55g) [chorizo z Biedronki zachwyca zarówno smakiem jak i składem – gorąco polecam]
- pokrojona w kostkę dynia (ok. 200g)
- 4 łyżki wody
- pokrojona w kostkę czerwona papryka
- 4 łyżki passaty pomidorowej
- łyżeczka kuminu (kminu rzymskiego)
- łyżeczka ostrego pimentón (ewentualnie słodkiej wędzonej papryki)
- 4 jajka
- sól i pieprz dla smaku
- posiekana natka kolendry
Wykonanie:
- Na dużej patelni podsmażamy nasze chorizo.
- Na patelnię wrzucamy dynię i smażymy w paprykowym tłuszczu z chorizo ok. 1 minuty. Wlewamy na patelnię 4 łyżki wody i przykrywamy ją, pozwalając dyni zmięknąć przez ok. 7 minut.
- Dodajemy na patelnię paprykę. Mieszamy i dusimy pod przykryciem ok. 2 minut.
- Czas na passatę i przyprawy. Na patelnię wlewamy passatę. Mieszamy dokładnie. Doprawiamy kuminem, pimentónem oraz solą i jeszcze raz mieszamy. Pozwalamy się przegryźć smakom, pod przykryciem, przez ok. 3 minuty.
- Za pomocą dużej łyżki, w naszej salsie robimy wgłębienie, w które wbijamy pierwsze jajko. Powtarzamy z kolejnymi.
- Smażymy jeszcze przez ok. 3-5 minut do uzyskania ulubionej konsystencji jajek (u mnie żółtka muszą być płynne!).
- Doprawiamy solą i pieprzem i posypujemy posiekaną kolendrą.
BOOM!💪

Spróbujecie podczas weekendu? 😋
Moim zdaniem, warto!
Paleoszef.
2 myśli w temacie “Shakshuka”